środa, 19 sierpnia 2015

Igłą Malowane nr 4/2015

Dziś krótka recenzja...

Podobnie jak Twórcze inspiracje gazetka jest wydawana co dwa miesiące. Koszt taki sam 9,70 zł ale mniej stron i projektów- na 50 stron przypada 7 projektów.
"Igłą malowane" to czasopismo poświęcone tylko haftowaniu, zresztą mówi o tym sam jego tytuł.
Okładka z tego numeru przyciąga wzrok i jest taka jaką ja najbardziej lubię - wielobarwna, w ognistych kolorach.

Zajrzyjmy do wnętrza numeru bo tam NOWOŚCI. Przede wszystkim kurs haftu wstążeczkowego oraz propozycja wykonania obrazów przy użyciu trzech technik: haftu krzyżykowego, wstążeczkowego i koralikowego. Chętnie bym zobaczyła taką pracę 3 w 1.

W środku znajdziemy następujące projekty:
1. Kwiaty witraże w dwóch technikach: haft krzyżykowy i koralikowy
2. Maki. 
Dwa piękne wzory na serwetkach: mniejszej i większej. Mniejszy z powodzeniem można również wykorzystać na kartkę.
3. Afrykanka
w energetycznych, ciepłych kolorach
4. Ptaszki
ze schematem w technice haftu krzyżykowego i wstążeczkowego
5. Hafty dla dzieci
Proste wzory, w sam raz dla początkujących....kiedyś przetestuję z córką :)
6. Miau, miau
Wzór opracowany na podstawie rysunku wykonanego przez Julię Łukawską. Uważam, że bardzo fajny pomysł z konkursem z okazji Dnia Dziecka. Mama pewnie dumna, że ma taką zdolniachę w domu.
7.Kobieta wśród maków
Piękny, sielankowy wzór. Można wykonać haftem krzyżykowym lub połączyć go ze wstążeczkowym.
Na końcu gazetki dwie strony poświęcone zestawom firmy Riolis dostępnych w Coricamo oraz zaproszenie do Ustronia na Zjazd Twórczo Zakręconych. Wybieracie się? Ja z wielką chęcią ale jeszcze nie w tym roku. Jakoś to przeżyję i nacieszę się fotkami :)

Dziękuję za miłe słowa pod ostatnim postem :)
Uściski!!!

sobota, 15 sierpnia 2015

Zanim pojawił się haft krzyżykowy...


....było szydełko i frywolitka.
Do napisania kilku słów i przedstawienia moich pierwszych frywolitek skłoniła mnie Ania, która również postanowiła się zmierzyć z czółenkiem.
Podstaw uczyłam się z książki i wiele razy chciałam rzucić w kąt czółenko ale po kilkunastu próbach wreszcie się udało wysupłać cokolwiek co by przypominało choć trochę frywolitkę :)
Kiedy dowiedziałam się, że słupki trzeba mocno przyciągać nie umiem zakańczać pracy bo jest tak ciasno, że igła nie wchodzi i czółenka leżą odłogiem. Szukałam w necie jakiś informacji, tutorialu ale ani widu ani słychu. Niby można zawiązać końce i przykleić lakierem do paznokci ale jakoś nie widzi mi się ta metoda, na pewno jest jakiś inny sposób, którego jeszcze nie odkryłam a kiedy to nastąpi na pewno coś z niteczek wysupłam :)
Oto moje starocie:
- serwetka





- kolczyki





- szatka do chrztu


Słoneczka za oknem jakby trochę mniej a na pewno stopni na termometrze, jest dobrze!!!
Miłego weekendu :)

piątek, 7 sierpnia 2015

Serwetkowy szał

Czas ucieka, w domu i wokół domu dużo pracy. Z wieloma pracami jestem do tyłu, robię w tej chwili tylko te "na cito". Zresztą....co ja się będę tłumaczyć, wiecie doskonale o czym piszę: dzieci, dom, ogródek, praca. Wspomnę tylko, że post powinien pojawić się jakiś miesiąc temu - przynajmniej jeśli chodzi o robótki ;)
Dziś będzie o drobnych podziękowaniach od mojej Madzi dla Pań z przedszkola. Panie są 3 ale czasami dziećmi zajmuje się jeszcze jedna więc postanowiłam machnąć 4 serwetki żeby nie było przykro. 
Jest to kolejny schemat z japońskiej książki A Book of Crochet Lace. Wzór prosty i dość szybko się dziergało.
Na zdjęciach niestety nie udało mi się uchwycić różnicy w wielkości serwetek.





- dwie z białego kordonka Maxi (grubością przypomina 10), szydełko 1,25, średnica 28 cm
- jedną również z kordonka Maxi ale szydełkiem 1,0 i tu już wyszła ciut mniejsza bo 23 cm

- jedną z białego kordonka Anchor Aida 15, szydełkiem 1,0 i ta wyszła najmniejsza - 19 cm
W międzyczasie jakieś posty się jeszcze pojawią ale teraz intensywnie pracuję nad haftami, które zamierzam wysłać na wystawę Inspirujemy kolorem. Często tak u mnie bywa, że wszystko na ostatnią chwilę....taka jestem ;) Jeśli się uda to będą dwa. Nie będą to nowości, były już prezentowane na blogu.

Urlop minął szybko, a nawet za szybko! Dwa tygodnie zleciały nie wiadomo kiedy. Wypoczywaliśmy z całą rodzinką we wsi Stadniki za Krakowem. Fajnie było....
Taki mieliśmy widok z okna:




Prawie codziennie rozbiliśmy sobie wycieczkę do pobliskich Dobczyc. Na zdjęciach skansen, ujęcie wody pitnej i ruiny zamku:




Kościół a w nim piękne witraże:





Na koniec odwiedziliśmy chrzestną męża. Pogoda nam dopisała a urlop zakończyliśmy burzowo.

Dziękuję za każde pozostawione słowo! :)